piątek, 17 grudnia 2010

czekanie na właściwy czas

    Pani wyszła odrobinę z mroku tajemnic i z amoku pracy. Teraz, kiedy już wszystko zostało ustalone i ustabilizowane, pani spokojnie siedzi. Pani czyta, pani pisze, pani stuka obcasami. Realizuję się obecnie w sposób prawie pełny w dziedzinie, o której dawno temu marzyłam intensywnie, chociaż marzyć się bałam, żeby nie cierpieć w razie porażki. Zauważyłam jednak, że zawsze w moim życiu, kiedy tylko podejmuję ważną decyzję, decyzje towarzyszące zaczynają się nawarstwiać, a wszystko zaczyna toczyć się sobie tylko wiadomą spiralą zdarzeń pozornie nieważnych i chaotycznych. I w finale spadam za każdym razem, czy może raczej: za każdą spektakularną decyzją, na cztery łapy i zawsze na lepszy dach niż planowałam. Prawdopodobnie dlatego chwilami pani zamyśla się. Jak tu bowiem nie myśleć o tak pozytywnym fatum? Nauczyłam się już, że wszystko musi mieć swój czas. Najwłaściwszy. Wystarczy tylko cierpliwie i stanowczo czekać. Cały czas zatem czekam na coś, czego chcę. Obecnie na zapach druku i emisję. I kosmetyczkę jutro oraz bardzo zasłużony weekend. Miłe to czekanie. klik

wtorek, 14 grudnia 2010

pryzmat tuż przed jasełkami

    Właśnie wyszłam z wanny wypełnionej po brzegi wodą, olejkami, kuleczkami i solą. Prawdopodobnie można to wszystko łączyć. Nie sprawdziłam co prawda w informacjach na opakowaniu, ale weszłam, wyszłam, mam skórę, nie mam reakcji uczuleniowej, znaczy można. W kubku obok mnie stoi kakao i pachnie. Wiadomości w tv mnie kompletnie nie interesują. Ślubnego jak najbardziej. Próbuję skupić się na "Jan Santeuil" Prousta, ale dzisiejszą normę stron przeczytanych wyrobiłam chyba z nawiązką.
Byłam ostatnio u okulisty. Zabawne, że zamiast powiedzieć, że nie wiem, jaka to litera, wysilałam wzrok, aby ją dojrzeć. Nonsens oczywisty, który jednak zauważyłam dopiero po wyjściu z gabinetu.
- A wiecie co?? - drań od progu postanowił sprzedać nam najświeższe wiadomości z przedszkola - Nie było dzisiaj Marii i był sam Józef i będzie tak, jakby to on urodził Jezuska.
Aż żałuję, że jutrzejsze jasełka w przedszkolu będę oglądać z nagrania kamerą. Zapowiadają się intrygująco. Intrygujące jest również to, że drań chętnie angażuje się w przedstawienia teatralne. Śmieszne natomiast, że ostatnio świat widzę głównie przez pryzmat kamery.

niedziela, 5 grudnia 2010

korupcja i Mikołaj

    Ponieważ drań od mediów odcięty nie jest, w jednym z filmów zaobserwował, że amerykańskie dzieci Mikołajowi szykują pierniczki i mleko. Co prawda daleko od nas taki zwyczaj, ale postanowił go przyjąć. A nawet nieco zreformować... Na parapecie rozłożył serwetkę, a na niej ułożył mandarynki. Jak bowiem ten biedy Mikołaj obje się słodyczy, drań zaskoczy go deserem! Całość prezentuje się całkiem nieźle. Tym bardziej, że przewrotne dziecko do owoców list postanowiło jeszcze dołączyć. W myśl zasady, że to już może nikomu na myśl nie przyjdzie, a Mikołajowi miło będzie. Kilka minut temu oświadczył stanowczo, że idzie spać, bo już nie może znieść czekania. I poszedł. Śpi. Odczekamy jeszcze cztery godziny, w ciągu których spokojnie zapakuję prezenty leżące obecnie cichutko w szafie. List iście korupcyjny zabierzemy oczywiście, żeby dołączyć do stery dowodów na przyszłość i tylko nie wiem, czy skórkę z mandarynek rozsypać, czy ułożyć ładnie...

 

sobota, 4 grudnia 2010

o odruchach

- Bo nie chciałam uderzyć w barierkę i mnie odrzuciło w bok i osłoniłam ją i znalazłam się na drugim pasie krajowej i jechał ten tir i nie pamiętam, co zrobiłam, ale jesteśmy w rowie zakopane w śniegu i samochód jest uszkodzony. A ten tir tak strasznie trąbił... A ja jestem w cienkich butach - mówiła odrobinę nieskładnie Ewa wieczorem przez telefon.
    Dziewczynka jest u nas. Obecnie z draniem szaleją na sankach i górce. Ślubny marznie obok górki. Ja gotuję obiad. Czas płynie bez zawirowań i ekscesów. Za to moje emocje w tym roku przypominają elegancką cosinusoidę. Chociaż właściwie sama nie wiem... strach i nerwy to szczyt emocji, czy spadek. Skaczę bowiem od nerwów do euforii. Tyle dobrego, że mam przynajmniej świadomość tego, iż jestem w stanie odczuwać wszystkie dostępne emocje. A to chyba dobrze. Ewa póki co zbiera swoje ciesząc się, że jej dziecko spało wtedy. Niech tak myśli. Będzie jej łatwiej. Nie spała. Spała dzisiaj ze mną i przez sen mówiła wyraźniej, niż Ewa przez telefon.
A ja do swoich rozważań właśnie dołączyłam kolejne... Czy odruch bezwarunkowy ochrony samego siebie nie jest przypadkiem dużo słabszy od odruchu ochrony własnego dziecka. Ale to niech pozostanie teorią, bo lepiej nie sprawdzać w praktyce. klik